Friday, February 19, 2021

Co czeka nas w przyszłości

 


Mam dość. Nasza przyszłość zapowiada się fatalnie. To, co się dzieje zmierza do pełnej komputeryzacji i zrównania ludzi z maszynami, które utylizuje się gdy przestaną być użyteczne. Czeka nas dehumanizacja, do której już jesteśmy przyzwyczajani od dziecka. Promowanie indywidualizmu jest tylko grą mającą pomóc nam zaakceptować nowe zasady. Wyjaśnię to na przykładzie tatuaży i kolorowych włosów.

Kiedyś bardzo niemile widziane były kolorowe włosy, alternatywny ubiór czy tatuaże. Ta sensacja, gdy koleżanka w podstawówce pofarbowała na czerwono końcówkę włosów bo zabrała starszej siostrze trochę farby... A gdzie ty pracę z tym tatuażem znajdziesz? Dzisiaj alternatywny wygląd jest powszechnie akceptowany – sprzedawca czy nawet pracownik biura z tatuażem? Bez problemu. W niektórych zawodach jest to wręcz mile widziane. Praca zdalna aż prosi się o piżamę i kilka gustownych wzorów. Aż czuję potrzebę wydziarania sobie różowego słonia na łokciu... Ok, już mi przeszło.

Dzisiaj jesteśmy wręcz zachęcani do wyrażania swojej indywidualności. Po przez modne dodatki, kolorowe włosy, tatuaże. Mamy CZUĆ się wyjątkowi ale być jak wszyscy. Wyraź się poprzez jedyny w swoim rodzaju tatuaż zaprojektowany specjalnie dla ciebie. Dołącz do kameralnego grona alternatywnych indywidualistów, wymieniaj się za znajomymi wiedzą o rodzajach tuszy i technikach dziarania. Jesteście niesamowici. Tylko dlaczego ta elitarna grupa stanowi jedną trzecią narodu? Czy naprawdę jesteś sobą? Czy dziesięć lat temu zrobiłbys to samo? Serio, nie mam nic do tatuaży, lubię się gapić na wydziaranych ludzi, niektóre dziary sią po prostu piękne ale czy ta decyzja była Twoja? Czy zrobiłbyś sobie ten tatuaż na plecach mieszkając na bezludnej wyspie i nie mając aparatu fotograficznego i internetu? No właśnie.

To od dawna dzieje się w Japonii – możesz ubierać się najdziwniej na świecie pod warunkiem, że przechodzisz tylko na zielonym i nie rozmawiasz głośno w pociągu. Możesz być kolorowym pokemonem w każdy weekend w Harajuuku. A w szkole lub w pracy tylko mundurek, tylko naturalne włosy, tylko trybik w maszynie. Monitoring, kontrola, oceny, punkty, rankingi, samobójstwa.. Mamy działać jak żywe maszyny realizujące określone zadania w określonych ramach czasowych. Taka mała, miła korporacja.


A w Polsce? Już w szkole uczy się dzieci pisać odpowiedzi w dziesięciu zdaniach, zdawać testy i odpowiadać około tysiącem znaków. Nie stosując się do tych instrukcji można oblać maturę bo poprawna odpowiedź dostanie okrągłe zero jeśli będzie za długa lub za krótka. Na próbnych maturach z angielskiego liczyłam słowa a nauczycielka sprawdzała czy nie jest to więcej niż 20% odchylenia od zaleconej w zadaniu ilości złów. Na prawdziwej maturze sporo czasu poświęciłam na przeniesienie odpowiedzi na arkusz odpowiedzi bo matury sprawdza komputer. To samo na studiach. Ludzie w przyszłości mają być bliżsi maszynom. Kiedyś z ciekawościa oglądałam filmy (klasyczne i japońskie animacje) o tematyce scf. Dzisiaj przeraża mnie ich realizm. Kilka dni temu natrafiłam na film opowiadający o ludziach, którzy twierdzili, że są podróżnikami w czasie. Przedstawiali wizje świata nowoczesnego, pełnego robotów, istot z innych światów i ludzi niemal identycznych, ulepszonych hmmm komputerowo i mechanicznie (pomyśl o nowoczesnych protezach i robotach z ludzkimi sercami). Pod pretekstem sam wiesz czego posunięto się o krok dalej - e-learning. Zastąpienie relacji rówieśniczych relacją online.

.

Maski, z którymi walczę nie są wcale głupim pomysłem na walkę z „tym” problemem ale wyrachowanym narzędziem dehumanizacji – już w eksperymencie więziennym Zimbardo, ludziom grającym więźniów nakładano na głowy pończochy aby lepiej wcielili się w swoje role (eksperyment tworzył fikcyjne więzienie). Obecnie żadna komisja etyczna nie zezwoliła by na taki eksperyment nie dlatego, że ludziom cos się stało (bo nie ponieśli żadnych szkód, eksperyment zatrzymano gdy za bardzo wkręcili się w role) ale dlatego, że dowiedzieliby się za dużo. A nowe, wspaniałe „leki” w zastrzyku? To test na inteligencje i pierwszy etap utylizacji przestarzałych „maszyn”. Gorzej znoszą go też osoby, które już chorowały (i przeżyły) czyli poznały prawdę. Mamy przyzwyczajać się do różnych bezsensownych ingerencji w nasze ciała „dla wspólnego dobra” i być gotowymi przyjąć wszelkie technologie, gdy będą one dostępne.

.

Co za bzdury, nie steruje mną żaden komputer, sam o sobie decyduję! Ale w systemie (w urzędzie, na policji, u lekarza) sprawdza się twoje dane, algorytm wylicza Twoją zdolność kredytową, algorytm facebooka decyduje ilu Twoich znajomych zobaczy Twoje zdjęcie z wakacji a algorytm Instagrama decyduje, czy zostaniesz popularnym celebrytą, któremu płacą za fotkę z nowym kremem i leżenie na kanapie czy jednak robisz na etet...

0 Komentarzy:

Post a Comment

Konstruktywna krytyka i uzasadnienie opinii mile widzialne:)
Dziękuję za komentarz!

Reklamy aukcji i konkursów będą kasowane.