Eksperyment Milgrma - dlaczego my to sobie robimy?
Hej, piesku, kiedy pan wypuści cię na spacer? Mówisz, że dopiero jutro. Czym ten dzień różni się od dzisiaj? Widzę, lubisz swoją smycz i kaganiec, nie przeszkadzam?
"Czekamy na odmrożenie gospodarki" "nie wiem, co dalej..." Jestem psychologiem i chcę Ci pomóc. Nie jesteś pierwszym, który dał się nabrać, każdemu zdarza się zgubić, każdy ma prawo się bać. Opowiem Ci teraz o pewnym badaniu.
Dlaczego poddajemy się nakazom? W 1961 i 1962 został przeprowadzny eksperyment psychologiczny badający posłuszeństwo wobec autorytetów zaprojektowany i przeprowadzony w pierwotnej wersji przez psychologa społecznego Stanleya Milgrama. Badanym pod pretekstem badań wpływu rażenia prądem na szybkość uczenia się kazano razić prądm inną osobą, coraz mocniej. Wszystko było zaaranżowane bardzo realnie. „Badany” krzyczał. Był rażony coraz zmocnieszym prądem. Najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał „Pozwólcie mi stąd wyjść!” (300 V).
„Milgram twierdził, że wszyscy, niezależnie od tego, jak się zachowują, przeżywają olbrzymią presję na podporządkowanie się autorytetowi – ich przeżycia są więc podobne. Na dowód tego twierdzenia przytaczał m.in. fakt, że ani jedna osoba z tych, które przerwały eksperyment, nie weszła do sali ucznia, aby udzielić mu pomocy i odpiąć od krzesła, do którego był przywiązany.
Nikt z badanych nie zawiadomił władz uniwersytetu o tym, że w laboratorium człowiek rażony jest prądem. „
Dzisiaj ‘autorytetem” jest wirus - wymaginowana pandemia, dane o kolejnych zgonach i zakażeniach. Dajemy się zastraszyć politykom nawet jeśli uważamy ich za głupich i krytykujemy ich działania. Wzajemnie straszymy się obrazkami z trumnami (które okazały się zdjęciami archiwalnymi z 2013 roku) i zabraniamy sobie nawzajem wychodzić z domu. Tymczasem nikt nie zagląda do pokoju „badanego”, nikt nie analizuje danych statystycznych tylko wierzy krzykom z magnetofonu (a teraz – z programów informacyjnych). Ktoś krzyczy, ktoś mówi, nie sprawdzamy, wierzymy.
„Wynik eksperymentu interpretuje się więc jako objaw skłonności ludzi do podporządkowania się autorytetom, która jest u ludzi olbrzymia (w niektórych wariantach badania nawet 93% osób stosowało najsilniejsze szoki).
Sytuacja ma tu znacznie większy wpływ na zachowanie ludzi niż osobowość, pragnienia, przeżycia, motywy, postawy i wartości.”
Przebieg eksperymentu:
Ochotnicy zgłaszali się do laboratorium po przeczytaniu w prasie ogłoszenia. Byli pewni, że biorą udział w badaniu „wpływu kar na pamięć”. Dostawali pieniądze za uczestniczenie w doświadczeniu (4,5 dolara, które dzisiaj warte byłyby ok. 30 dolarów). Mówiono im wyraźnie, że otrzymują pieniądze za samo przyjście do laboratorium i zatrzymają je bez względu na to, co się dalej stanie.
W pierwszym (najsłynniejszym) eksperymencie przebadano 40 osób w wieku od 20 do 50 lat. Piętnaście z nich było robotnikami, 16 przedstawicielami handlowymi lub przedsiębiorcami, 9 reprezentowało wolne zawody. Każdy z badanych był testowany indywidualnie.
Gdy badany wchodził do laboratorium, widział obecną już w pomieszczeniu inną „osobę badaną”. W rzeczywistości był to pomocnik eksperymentatora – czterdziestosiedmioletni mężczyzna z nadwagą, sprawiający miłe wrażenie (księgowy). Jego zadaniem było odgrywanie osoby badanej.
Następowało sfingowane losowanie ról, w którym prawdziwej osobie badanej przypadała rola „nauczyciela”, a pomocnikowi eksperymentatora rola „ucznia”.
Nauczyciel dowiadywał się, że jego zadanie polegać będzie na czytaniu uczniowi listy par słów (np. „miły-dzień”, „niebieska-skrzynka”), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał. Faza sprawdzająca polegać miała na tym, że nauczyciel czyta pierwsze słowo z pary, następnie cztery słowa propozycje, z których uczeń ma wybrać słowo prawidłowe (przyciskając jeden z czterech guzików).
Jeśli uczeń odpowie prawidłowo, nauczyciel czyta kolejne słowo, gdy uczeń odpowie źle nauczyciel stosuje karę w postaci wstrząsu elektrycznego.
Nauczyciel otrzymywał na początku jeden próbny wstrząs elektryczny o napięciu 45 V, który był odczuwany jako dość bolesny.
Następnie ucznia przeprowadzano do sąsiedniego pokoju, oddzielonego od laboratorium szybą. Tam przywiązywany był do krzesła przez eksperymentatora oraz nauczyciela. Przeguby ucznia podłączane były do elektrod, po uprzednim posmarowaniu nadgarstków maścią „w celu uniknięcia poparzeń i pęcherzy”. W trakcie przypinania „nauczyciel” słyszał jak „uczeń” zadaje pytanie „eksperymentatorowi”, czy to może być niebezpieczne, ponieważ ma kłopoty z sercem – „Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek” – odpowiadał eksperymentator.
Następnie nauczyciel wracał do pomieszczenia eksperymentatora i siadał przed aparatem, przy pomocy którego miał stosować elektrowstrząsy („kary”). Czytał listę słów (lista była bardzo długa oraz trudna do zapamiętania) i rozpoczynał „fazę sprawdzającą” (głos ucznia słyszał przez interkom). Jeśli uczeń popełniał błąd, otrzymywał „za karę” wstrząs elektryczny.
Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 woltów. Każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V. Ostatnią dawką miało być 450 V – przed nauczycielem było 30 przełączników. Pod przełącznikami widniały napisy przedstawione w tabeli.
Słaby wstrząs
Umiarkowany wstrząs
Silny wstrząs
Intensywny wstrząs
Bardzo silny wstrząs
Niezwykle silny wstrząs
Niebezpieczeństwo: poważny wstrząs
XXX
Sytuacja badawcza zaaranżowana była bardzo sugestywnie. Jak ujawniły wywiady przeprowadzone po eksperymencie (tak zwane odkłamanie), żaden z badanych nie zorientował się, że „uczeń” w rzeczywistości nie jest rażony prądem.
Zachowanie ucznia
Prawdziwe krzesło elektryczne. W eksperymencie Milgrama używano zwykłego krzesła z oparciami na ręce. Do prądu „podłączone” były tylko nadgarstki „ucznia”
Zadaniem ucznia było udawanie, że otrzymuje wstrząsy elektryczne. Jego wypowiedzi za każdym razem były takie same (odtwarzano je z taśmy).
Przy silniejszych wstrząsach uczeń miał histerycznie i głośno krzyczeć. Od pewnego momentu przestawał reagować – w sali panowała wtedy złowroga cisza.
Zachowanie eksperymentatora
Eksperymentatora grał zawodowy aktor o bardzo oficjalnym wyglądzie, ubrany w fartuch laboratoryjny.
Jeśli w pewnym momencie nauczyciel zwracał się do eksperymentatora z wątpliwościami co do dalszego kontynuowania wstrząsów, eksperymentator odpowiadał:
Proszę kontynuować.
Eksperyment wymaga, aby to kontynuować.
Proszę kontynuować, to jest absolutnie konieczne.
Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować.
Jeśli pierwszy nakaz nie był skuteczny, stosowano drugi, dopiero potem trzeci i czwarty. Jeśli po czwartym zdaniu badany nie był posłuszny, przerywano eksperyment. Jeśli po którymś ze zdań nauczyciel podporządkowywał się i stosował kolejny szok, to przy następnym zawahaniu lub pytaniu „eksperymentator” miał wypowiadać kolejne zdania od pierwszego do czwartego.
Gdy nauczyciel pytał, czy uczniowi może stać się krzywda, eksperymentator odpowiadał: „Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek”.
Jeśli nauczyciel mówił, że uczeń nie chce kontynuować, eksperymentator mówił: „Czy to się uczniowi podoba czy nie, musisz kontynuować, aż on powtórzy poprawnie wszystkie pary słów”.
Żródło Wikipedia
Przerwijmy ten szalony eksperyment!!
Nikt nie ma prawa wykorzystywać ludzkiej słabości w ten sposób, to rodzaj gwałtu, jaki jest dokonywany na naszych umysłach wbrew naszej woli!
0 Komentarzy:
Post a Comment
Konstruktywna krytyka i uzasadnienie opinii mile widzialne:)
Dziękuję za komentarz!
Reklamy aukcji i konkursów będą kasowane.