Sunday, September 29, 2019

Białe króliki


Grupa dziennikarzy prześledziła pochodzenie białego futra z królika włoskiej marki Maxima od eleganckiego butiku po miejsce, w którym powstaje.

Bez zdjęć ale szczerze. Jeśli nie czujesz się na siłach, nie czytaj. Dziennikarka udała się do luksusowego butiku  i przymierzyła śliczne białe futerko z królika. Jednak pytanie o jego pochodzenie wywołało wśród obsługi spore zamieszanie. Najpierw powiedziano jej, że futro zostało wyprodukowane we Włoszech, potem, że w Chinach ale z Włoskich materiałów a na końcu kierowniczka powiedziała, że futro pochodzi  z certyfikowanych duńskich hodowli. Firma w oficjalnym mailu odpowiedziała, że dbają o jakość produktu a futra mają tylko certyfikowane używając do tego bardzo wielu eleganckich, biznesowych sformułowań nie mówiących nic o ich pochodzeniu. Dziennikarze wylądowali w Chinach, w mieście znanym z produkcji futer. Udało im się znaleźć i sfilmować zakład, który produkował futrzane płaszcze dla firmy Maxima, nawet wisiały gotowe sztuki odzienia z metkami. Jedna kobieta z naszej grupy śledczej, podając się za projektantkę, uzyskała kontakt do dostawcy. Z hurtowni, gdzie na ziemi , na słońcu leżały całe połacie futer różnych zwierząt dostali kolejny kontakt, a po nim adres do fermy królików. 

Ogrodzone baraki aż po horyzont, prymitywne budynki, zardzewiałe bramy i chudy pies ujadający  na krótkim sznurze. Uwierzcie, to nie był program, który miałam ochotę oglądać w niedzielne popołudnie ale jeden z rodzaju tych, które przyciągają jak magnes i nie puszczają, póki nie obejrzysz. Magia telewizji. Były całe alejki malutkich klatek ustawionych piętrowo a w każdej po dwa białe króliki, kubek z piciem i miseczka. Nie mogły zrobić nawet pół skoku. Cześć z nich miała wyraźne problemy ze zdrowiem, jakieś guzy, przekręcone łebki i ogólnie dziwnie się zachowywała. Po środku alejki leżały tony odchodów, tyle bobków, że można by w nich brodzić po kolana. Nie wyobrażam sobie smrodu, jaki musiał tam panować. Sprytnym detektywom udało się dostać adres ubojni. Zwierzęta były tam wieszane na hakach i odzierane ze skór, a skóry ręcznie rozciągane i czyszczone ręcznie przez ludzi pochylonych w dziwnych pozycjach na stanowiskach przypominających... podwórkowe trzepaki. Nie widziałam momentu zabijania zwierząt ale główna hala była pełna krzyku zwierząt (króliki normalnie nie piszczą, wydają dźwięki ledwo słyszalne dla ludzi, czasem chrumchają lub tupią - więc wyobraźcie sobie, jaki musiał być ich ból). Ostatnią sceną, jaką widziałam były białe królik rzucane żywe (!) na ogromny stos wysokości 3 trzech ludzi. Nie wiem, jak się skończył film ale nie byłam w stanie już tego dłużej oglądać. 

Miałam kiedyś królika i zdaję sobie sprawę, jak wrażliwe i delikatne są to zwierzęta i jak ogromne musiało być ich cierpienie.  Przyznaję się bez bicia, mój królik miał trochę za małą klatkę ale była to największa jaka była w zoologu i jaka mieściła się na mojej komodzie. Kiedyś nie było tej świadomości, jaką mamy teraz odnośnie klatek dla zwierząt trzymanych w domu ale poza tą nieszczęsną klatką robiłam, co mogłam aby mój królik miał ze mną dobrze. Chociaż byłam tylko małą dziewczynką. Pamiętam, jak radośnie skakała po moim pokoju i jak kopała norę w ogrodzie. Uwielbiała zieloną koniczynę i młodą, miękką trawę. Jedząc kwiaty machała nimi w bardzo zabawny sposób. Nie lubiła, gdy dotykałam jej miski lub próbowałam sprzątać gdy była w klatce. Uwielbiała głaskanie, tak fajnie się rozpłaszczała gdy głaskałam ją po łebku.

1 comment:

  1. Był o tym film w Discovery Channel lub w podobnym kanale dokumentalnym , firma na M ale inna. Dlatego trzeba kupować futra z polskich pracowni, w PL sa ostre normy na hodowle zwierząt i zapewne są przestrzegane normy BHP i Sanepidowskie.

    ReplyDelete

Konstruktywna krytyka i uzasadnienie opinii mile widzialne:)
Dziękuję za komentarz!

Reklamy aukcji i konkursów będą kasowane.