Moja recenzja
urządzenia Philips Lumea Prestige do depilacji IPL w domu. Bez
sponsorów i bez ściemy, czy warto je kupić? Nie mam nic wspólnego
z firmą, zakupiłam Lumeę za własne pieniądze więc będzie szczerze.
Jeśli przez
przypadek jesteś facetem – nie czytaj, bo inaczej odkryjesz
bolesną prawdę – kobieta nie rodzi się w pełnym makijażu ani
nie ma zupełnie łysej skóry zupełnie wszędzie, a włosy potrafią
rosnąć nie tylko na głowie. Gładka skóra jest efektem
pielęgnacji i depilacji. Poruszam pewien temat tabu więc czytasz na
własne ryzyko. Zainteresowane panie zapraszam do kontynuacji
lektury.
Moja przygoda z
depilacją światłem zaczęła się kilka lat temu, Najpierw
zdecydowałam się na renomowany salon (?) depilacji światłem IPL
przy klinice medycyny estetycznej. Po prostu mieli taką usługę w
ofercie. Wszystko odbywało się bardzo profesjonalnie, sama
depilacja łydek trwała pół godziny I była dość bolesna mimo
użycia chłodnego żelu. Nie pamiętam nazwy ani typu urządzenia.
Ze względu na dość wygórowaną cenę i trudny dojazd, następne
zabiegi robiłam w pewnej sieci salonów kosmetycznych oferującą
depilacje światłem IPL – tam zabieg trwał o wiele krócej, był
bolesny i każdy błysk lekko parzył chociaż nie miałam żadnych
śladów na skórze. Przez pewien czas miałam o połowę mniej
niechcianych włosów, być może wyeliminowałabym je wszystkie
gdybym chodziła na zabiegi przez pół roku lub cały rok ale nie
zdecydowałam się na to. Dzisiaj z sentymentem wspominam chodzenie w
długich spódnicach lub spodniach aby nie narażać nóg na
działanie promieni słonecznych przed i po zabiegu (nie wolno!) a za
cenę krótkiej serii zabiegów na jedną okolicę kupiłam
urządzenie Philips Lumea Prestige. Całe, tylko dla siebie, bez
konieczności umawiania się do salonu i bez dodatkowych opłat.
Kartonik prezentuje
się zachęcająco, świetnie sprawdził się w transporcie, jest na
tyle solidny, że będę w nim przechowywać moją Philips Lumea
Prestige aby ochronić ją przed kurzem i ekspozycją na światło
słoneczne. Plastikowe opakowanie samego urządzenia i końcówek
można wielokrotnie otwierać i - moim zdaniem – super nadaje się
do przechowywania i chroni jeszcze lepiej niż sam kartonik. W
zestawie jest też kosmetyczka, która będzie idealnym etui dla
zasilacza i kabla. Urządzenie jest duże i dość ciężkie, trochę
jak solidna suszarka do włosów. Na reklamach wydawało się
mniejsze i lekkie (może inny model?) Moje nie jest zbyt poręczne.
Może działać z zasilania sieciowego lub z akumulatora. Ładowarka
jest równie duża i przypomina zasilacz od mojego laptopa. Jest to
zdecydowanie zestaw do użytku domowego, nie zdecydowałabym się go
zabrać w podróż (w obecnych realiach jest szansa, że zdążę
wydepilować się przed wyjazdem). W zestawie jest jeszcze gwarancja i
gruba książka z instrukcją obsługi. Wszystko napisane bardzo
jasno i czytelnie, po przeczytaniu wiem, jak bezpiecznie używać
urządzenia i zaczynam pierwszą depilacje!

Użytkowanie
w praktyce jest dość niezręczne ale poradziłam sobie. Aby
wygenerować impuls świetlny należy głowice mocno przycisnąć
prostopadle do ciała. Jeśli czujnik nie dotyka skóry to użycie
światła będzie niemożliwa. Z jednej strony jest do dobre
zabezpieczenie aby nie pyknąć sobie przypadkowo w oczy
przystawiając urządzenie do twarzy ale z drugiej może generować
pewne trudności. Pierwsza to depilacja przedniej części nóg przy
stopach – mam chude nogi i głowica nie przylegała dobrze i
zablokowała możliwość strzelenia światłem. Musiałam trochę
nakombinować i przytrzymać skórę, następnym razem użyję innej
końcówki Philip Lumea (mój zestaw na 3 – do ciała, do pach i
bikini oraz do twarzy). Kolejną trudność napotkałam na kolanach,
musiałam na wyprostowanych, nie mam informacji o tym, w jakiej
pozycji robić to lepiej. Generalnie zabieg wymaga cierpliwości i
dokładności. Mała rada – można sobie podzielić nogi na obszary
BIAŁĄ kredką do oczu – tak robiła pani w tym lepszym salonie z
początków moich doświadczeń. Absolutnie nie wolno używać
ciemnych kredek czy pisaków bo ciemny kolor wchłania światło i
można się poparzyć. Z tego
samego powodu nie wolno na tatuażach, znamionach, sutkach a przy
użyciu na twarzy- z dala od ust.

Dlatego
dalszy ciąg tej recenzji napiszę… za kilka tygodni.
Ciąg
dalszy nastąpi :)
0 Komentarzy:
Post a Comment
Konstruktywna krytyka i uzasadnienie opinii mile widzialne:)
Dziękuję za komentarz!
Reklamy aukcji i konkursów będą kasowane.