Tuesday, November 12, 2019

Kosmetyki zero waste i królowa angielska



Czy powinniśmy przestać się myć? Było już o tkaninach z odzysku i mrocznej stronie króliczego futerka - ludzie są w stanie wybrać ale co z kosmetykami? Czy możemy z nich zrezygnować? A może kosmetyki w plastikach nie są wcale złe?

Nie wiem, jak myślą wszyscy ludzie ani nie zamierzam tworzyć jakiejś sztucznej masy ani umieszczać wszystkich w jednym worku bo wiem, że każdy ma inny stosunek do pewnych spraw. Mogę za to opowiedzieć, co sama myślę o rezygnacji z kosmetyków. Uważam, że nie należy oszczędzać na własnym zdrowiu, higienie ani podstawowym dobrobycie. Żyjąc w XXI wieku i mając możliwość dbać o siebie w sposób, o jakim nasze babcie oraz ludzie z krajów trzeciego świata mogą tylko pomarzyć powinniśmy być wdzięczni losowi i korzystać z nich mądrze. Jeśli jesteś skrajnym zerowastowym radykalistą możesz w tym miejscu spokojnie przestać czytać. Jeśli jesteś osobą o otwartym umyśle to zapraszam do lektury. No bo jak to, mówię, że kocham zwierzęta, chcę dbać o środowisko, zdaję sobie sprawę z zagrożeń a kupuję krem W PLASTIKU? Tak, kupuję krem do twarzy w plastiku i antyperspirant w plastiku a do tego jeszcze kilka innych rzeczy. Mam swoje ulubione kosmetyki i nikt nie przekona mnie abym zmieniła je na inne tylko ze względu na opakowania. Jak można być zero waste i kupować plastik? Już wyjaśniam.
Ładnych parę lat zajęło mi znalezienie kosmetyków pasujących do potrzeb mojej skóry i szczerzę żałuję wszystkich, które kupiłam na darmo. Gdybym mogła cofnąć się w czasie to dałabym samej sobie sprzed kilku lat to, czego używam teraz. Niektórych rzeczy jeszcze wtedy nie było ale już dałoby się coś pokombinować z półproduktami kosmetycznymi i olejkami. Jeśli znasz potrzeby swojej skóry i masz dobrze dobrane kosmetyki to absolutnie ich nie zmieniaj tylko dlatego, że mają bardziej ekologiczne opakowania. Gwarantuję Ci, że kupisz dużo więcej więcej kosmetyków niż potrzebujesz, część przez internet bo wiele alternatywnych rzeczy nie jest dostępnych w drogeriach. Co z tego, że będą ekologiczne... Ty jako człowiek nie będziesz ekologiczna, kupując dziesięć innych kremów/szamponów w kostkach/zanim znajdziesz ten idealny ani tym bardziej nie będziesz ekologiczna doprowadzając się do wysypki/alergii/poparzeń i zmieniając ekologiczne kosmetyki na leki z apteki. Ewentualnie na inne kosmetyki, które będą miały za zadanie zniwelować np wysuszenie skóry lub uratować włosy, których nie można rozczesać po szamponie w kostce. Pogorszenie jakości własnej skóry to też zwiększenie zapotrzebowania na kosmetyki kolorowe. Podkład, korektor, puder... Nie muszę ci tłumaczyć, dlaczego zdrowa skóra potrzebuje mniej podkładu lub nie potrzebuje go wcale. Wiesz, co jest najbardziej zerowastowym kosmetykiem? Antyperspirant.

Jak być higienicznym i dbać o Planetę?

Kupić dobry antyperspirant. Absolutnie nie waż się robić go w domu z sody! Nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać czytając żale dziewczyn, które poparzyły skórę pod pachami samodzielnie robionym antyperspirantem w sztyfcie. Do wyboru jest zwykły antyperspirant z szklanej buteleczce i bloker potu z apteki w plastikowej tubce. Wybierając pierwszy masz ochronę przed potem ale bardzo ograniczoną. Na mnie działał tak w kratkę, raz działał a raz nie. Zazwyczaj się pociłam tylko nie było tego przykrego zapachu. Czyli nie działał. Zmieniłam na plastikowy. Czy powinniśmy się czuć winni, że mamy możliwość używania antyperspirantów w plastikowych opakowaniach? Absolutnie nie! Lepszy antyperspirant to mniej prania! Mniejsze zużycie wody i mniej zanieczyszczeń środowiska. Przy złym antyperspirancie (lub jego braku) musisz ciągle robić pranie! I nie jest to tylko pranie bielizny i koszulek ale również swetrów, żakietów a nawet płaszczy! Jedno ubranie może nadawać się tylko do pralki już... po godzinie noszenia! I nie mówię tu o godzinie na siłowni ale zwykłym dniu w szkole, w pracy czy na uczelni. Jak dobrze korzystać z dobrobytu? Wyobraź sobie królową angielską, która wybrała zły antyperspirant i podniosła rękę. Właśnie mówiła o nowych możliwościach ochrony środowiska na bardzo ważnej konferencji klimatycznej ale w perspektywie czasu nikt nie mówi o tym, co mówiła tylko... o jej mokrych pachach. Sytuacja zupełnie zmyślona ale zapewniam, że nikogo nie przekonacie do rezygnacji z plastuku śmierdząc potem.

Przykładowe kosmetyki, których zakupu nie żałuję.
Tonik do twarzy złuszczająco - odżywczy - poleciła mi go koleżanka, przeanalizowałam skład, poczytałam recenzje w internecie i poszłam do Sephory dokładnie po ten jeden kosmetyk. Jestem zadowolona, sprawdził się na mojej skórze.
Bloker potu - mój komfort zmienił się o 180 stopni odkąd ze zwykłych antyperspirantów przerzuciłam się na te z apteki. Stosuje się go kilka dni z rzędu wieczorem na czystą i suchą skórę a potem raz w tygodniu.
Dobry krem na słońce - nie podaję marki bo jestem w trakcie testów kilku kosmetyków do twarzy i ciała. Wcześniej próbowałam tańszych i potem wydawałam dużo pieniędzy na zabiegi i kosmetyki ratujące moją skórę z wysypu. Zanim zdecydujesz się na "pierwszy lepszy" pomyśl o ilości plastiku, który wygenerujesz lecząc wysypkę lub poparzoną skórę.
Dobry krem do twarzy - to taki, który ma kilka działań w jednym produkcie. Powinien nawilżać, regulować, odżywiać i zwalczać jakiś problem naszej skóry. Kupując jeden dobry krem już nie muszę stosować trzech innych. A mniej kremów to mniej śmieci.
Idealny, który łączy w sobie dbanie o środowisko naturalne i o siebie jako człowieka - olejek w szklanym pojemniczku. I dobre mydło do ciała w papierowym opakowaniu

A to kosmetyki, których zakupu szczerze żałuję. Moje antyekologiczne grzechy, które zaśmieciły Planetę (i wypłukały moją kieszeń)
Droga odżywka do włosów, którą kupiłam za radą pani w drogerii bez konsultacji z internetem. Zamiast ułatwiać rozczesywanie sklejała w strąki i usztywniała niczym lakier. Nie mogłam jej używać bo połamałabym włosy przy czesaniu. Podobnie inna odżywka w tubie bez spłukiwania, nie nadawała się nawet używana podczas mycia, włosy kleiły sie jak po wacie cukrowej.

Hydrolat różany, mgiełka - super naturalna, miała lekko nawilżać, odżywiać i zamykać pory niestety moja skóra źle ją znosiła a dalsze stosowanie skończyłoby się koszmarem na twarzy. Wszystko przez konserwant w składzie (toleruję konserwanty ale akurat Sodium Benzoate i Potassium Sorbate nie). Inny hydrolat tej firmy nie miał żadnych konserwantów ale działał trochę za bardzo wysuszająco więc wzięłam  w ciemno różany.

Podkład i korektor - to nie były pojedyncze produkty a kilka podkładów i co najmniej dwa korektory. Wszystko przez sztuczne oświetlenie i moją niecierpliwość. Do tego pamiętajcie, że niektóre podkłady i korektory zmieniają kolor, utleniają się pod wpływem powietrza i ciemnieją lub jaśnieją. Kupiłam testując na dłoni bez wychodzenia na światło dzienne.

Szampon do włosów (nie jeden) - dałam się zmylić naturalnym składnikom i sugestywnym opakowaniom. Co z tego, że składniki  były naturalne, jeśli w składzie miał tyle, różnych SLSów, że wysuszył mi włosy na wiór? Nie przeczytałam. To, czy SLS są złe zależy od typu Twoich włosów i ich  (SLSów) ilości. Jeśli szampon pieni się bardzo mocno (a nie mieszkasz w górach ani nie korzystasz z deszczówki) to może zniszczyć Twoje włosy i całą Twoja pielęgnacje. Będzie też szybciej wypłukiwał farby do włosów (pomyśl o tej chemii w rzekach...)

Kolejną rzeczą, w której nie widzę kompromisów jest zdrowie. Nie będziesz ekologiczna, jeśli będziesz leczyć grypę (albo raka) w domu syropem z cebuli zamiast iść do lekarza po leki. Nie mówię, że syrop jest zły ale naprawdę musisz wyłapać moment, gdy to nie wystarcza. Wiesz ile ton śmieci DZIENNIE produkują szpitale? Wszystko jednorazowe i niesegregowalne. Igły, strzykawki, kroplówki, dreny, kable i przewody, odzież ochronna (używana na salach operacyjnych), wszelkie opatrunki, bandaże, plastry, maseczki... Wszystko pakowane sterylnie w plastikowe opakowania. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić ile dziennie tego schodzi (a na pewno nie chcesz sobie wyobrażać używania tych sprzętów po kimś ani tępych wielorazowych igieł).  A jeśli zaniedbasz swoje zdrowie (po co mi kolejne tabletki w plastikowym blistrze i saszetki proszków na grypę) lub zaczniesz eksperymentować jak tamte dziewczyny z antyperspirantem z sody; to zapewniam cię, że będziesz musiała (lub musiał) poznać bliżej szpital i zużyć tyle plastikowych jednorazowych artykółów medycznych, że przez będą Ci się śnić wysypiska :D Jesli jesteś zdania, że szpitale powinny ograniczyć produkcje śmieci to porozmawiaj z kimś kto musiał byś w szpitalu jakieś 40 lat temu, porozmawiajcie o warunkach, sprzęcie, ilości zakażeń i zgonów. Kolejną - według mnie - głupotą jest korzystanie z chusteczek wielorazowych (najczęściej przez te same osoby, które wzdrygają się na myśl ile bakterii jest w psiej kupce). Bakterie na husteczce się mnożą w Twojej ciepłej kieszeni bo przecież nie wyrzucisz jej do kosza tylko będziesz nosić ze sobą cały dzień żeby ją wypraćw domu (albo jeszcze składować aby uzbierał się wkład do pralki...). Kwestię wielorazowego papieru toaletowego przemilczę.  Zapewniam Cię, że chorowanie jest super anty-zerowastowe i generuje tony śmieci. Nie jesteś ekologiczna jeśli ryzykujesz swoje zdrowie (i swojej zerowastowej rodzinki) zapominając o podstawach higieny i zdrowego rozsądku aby na swoją minimikro skale ograniczyć zużycie śmieci. Tym działaniem możesz dobrowolnie i niepotrzebnie dołączyć do grona osób, które muszą korzystać z plastikowych zasobów aptek i szpitali, ze względu na różne choroby. A miało być tak ekologicznie...


Ostatnią rzeczą, jaką chciałam wyjaśnić jest pojęcie "ogólnego dobrobytu". Nie wiem, czy takie sformułowanie istnieje w jakiejś dziedzinie ale u mnie znaczy tyle co równowaga i szacunek dla siebie jako człowieka. Co to w praktyce znaczy? Aby w pogoni za ideałami i ochroną środowiska nie zgubić siebie i nie przesadzić. Aby używać własnego mózgu i oceny sytuacji. Na grupach o ekologii, less waste i zero waste jest pełno skrajności i radykalizmu niczym w polityce. Moje niektóre wypowiedzi i poglądy zostały ocenione i skrytykowane. Co bardziej otwarte osoby są "zjadane żywcem" a zwykła dyskusja przeradza się w jakąś wojnę. Gdybym nie miała wyrobionych własnych poglądów przed wejściem w ten świat - zgubiłabym się. Jeśli zainteresujesz się ruchem zero waste to prędzej czy później staniesz przed dylematem - buty syntetyczne czy skórzane? Sweter z kaszmiru czy z poliestru? A grupa nie pomoże tylko zapędzi w skrajności. Syntetyki zaśmiecają środowisko a ich produkcja pochłania wiele zasobów i wydala wiele chemii. Rzeki w Bangladeszu mają kolor ubrań przyszłego sezonu. Produkcja wyrobów skórzanych i z włosia naturalnego jest (przeczytaj o futrach króliczych z Chin) często nieetyczna i prowadzi do krzywdy zwierząt. Wyrzucanie (niszczenie) już posiadanych skór jest brakiem szacunku dla tych już nieżyjących zwierzaków. Decydujesz się wybrać sweter z angorki z bardzo sprawdzonego źródła bo wiesz, że dobrze używany starczy na długo. Chcesz kupić buty wegańskie produkowane z troską o środowisko, najlepiej z jakiegoś naturalnego zamiennika skóry. I wtedy znajdujesz rzeczy przekraczające Twoje możliwości finansowe. Nie ważne, czy jesteś dopiero studentką, czy masz dzieci na utrzymaniu czy po prostu tylko taką pracę mogłaś znaleźć - nie stać cię. Odmawiać sobie wszystkiego by móc kupić tą odpowiedzialnie wyprodukowaną rzecz? Nie. Chodzić cały rok w jednym lub dwóch sweterkach? Nie. To jest właśnie jedna z form naruszania swojego dobrobytu, Twoje poświęcenie jest za duże w stosunku do skali naprawy świata, jakiej "dokonasz" tym wyborem. Masz prawo wybierać ale nie musisz wybierać między sobą a swoimi poglądami bo stanowicie jedną "postać", która nie może być rozdzielona zupełnie jak człowiek ze swoim cieniem. Warto poszukać czegoś już istniejącego w odzieży używanej lub odkupić od kogoś po niższej cenie. Bez krzywdzenia zwierząt i ludzi. Bez krzywdzenia siebie.

Podsumowując kupuję kosmetyki w plastikowych opakowaniach bo chociaż one same nie są ekologiczne to ja jako osoba jestem ekologiczna bo używając dobrych i sprawdzonych (dla siebie) kosmetyków ograniczam zakupy i produkcję śmieci w dalszej perspektywie. Nie muszę testować ani próbować nowości, oszczędzam na naprawianiu i leczeniu spustoszenia wywołanego przez kosmetyki niepasujące do mojej skóry. To nie musiał być zły kosmetyk. Wystarczy, że zapchał pory, przesuszył włosy lub wywołał alergię. Naprawa szkód zawsze zajmuje dużo więcej czasu i zasobów niż ich wywołanie. Nigdy nie oszczędzaj na swoim zdrowiu ani nie odmawiaj sobie leków "w plastikowych blistrach" jeśli ich potrzebujesz. Jeżeli zaniedbasz się w imię "ochrony środowiska" możesz skończyć w szpitalu i zużyć tyle plastikowych i jednorazowych opakowań i akcesoriów ile nie widziałaś w najgorszym koszmarze.

3 comments:

  1. Masz ciekawe spostrzeżenia.
    Fabryki w Bangladeszu to wynik neoliberalnej POgoni za maksymalnym zyskiem bez liczenia się z kosztami środowiskowymi i ludzkimi.
    Kwestia opakowań jest dawno rozwiązana za naszą zachodnia granicą w Niemczech, tylko u nas w III erpe nie można sobie z tym POradzić, bo nie ma woli Politycznej.
    Odpady poszpitalne są w 100% utylizowane, spalane, więc nic z tych odpadów nie zalega w środowisku.

    ReplyDelete
  2. Co do futer, skór, one są najlepsze i raczej nie do podrobienia, kwestia tylko w egzekwowaniu istniejących przepisów dotyczących warunków hodowli zwierząt. To samo się tyczy zwierząt nie futerkowych. To że są „nie ładne”, nie maja futerka, nie oznacza, że nie należy przeciwdziałać ich złemu traktowaniu.

    ReplyDelete
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete

Konstruktywna krytyka i uzasadnienie opinii mile widzialne:)
Dziękuję za komentarz!

Reklamy aukcji i konkursów będą kasowane.