Czy powinniśmy przestać się myć? Było już o tkaninach z
odzysku i mrocznej stronie króliczego futerka - ludzie są w stanie wybrać ale
co z kosmetykami? Czy możemy z nich zrezygnować? A może kosmetyki w plastikach
nie są wcale złe?
Nie wiem, jak myślą wszyscy ludzie ani nie zamierzam tworzyć
jakiejś sztucznej masy ani umieszczać wszystkich w jednym worku bo wiem, że
każdy ma inny stosunek do pewnych spraw. Mogę za to opowiedzieć, co sama myślę
o rezygnacji z kosmetyków. Uważam, że nie należy oszczędzać na własnym zdrowiu,
higienie ani podstawowym dobrobycie. Żyjąc w XXI wieku i mając możliwość dbać o
siebie w sposób, o jakim nasze babcie oraz ludzie z krajów trzeciego świata
mogą tylko pomarzyć powinniśmy być wdzięczni losowi i korzystać z nich mądrze. Jeśli
jesteś skrajnym zerowastowym radykalistą możesz w tym miejscu spokojnie
przestać czytać. Jeśli jesteś osobą o otwartym umyśle to zapraszam do lektury.
No bo jak to, mówię, że kocham zwierzęta, chcę dbać o środowisko, zdaję sobie
sprawę z zagrożeń a kupuję krem W PLASTIKU? Tak, kupuję krem do twarzy w
plastiku i antyperspirant w plastiku a do tego jeszcze kilka innych rzeczy. Mam
swoje ulubione kosmetyki i nikt nie przekona mnie abym zmieniła je na inne
tylko ze względu na opakowania. Jak można być zero waste i kupować plastik? Już
wyjaśniam.
Ładnych parę lat zajęło mi znalezienie kosmetyków pasujących
do potrzeb mojej skóry i szczerzę żałuję wszystkich, które kupiłam na darmo.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie to dałabym samej sobie sprzed kilku lat to,
czego używam teraz. Niektórych rzeczy jeszcze wtedy nie było ale już dałoby się
coś pokombinować z półproduktami kosmetycznymi i olejkami. Jeśli znasz potrzeby
swojej skóry i masz dobrze dobrane kosmetyki to absolutnie ich nie zmieniaj
tylko dlatego, że mają bardziej ekologiczne opakowania. Gwarantuję Ci, że
kupisz dużo więcej więcej kosmetyków niż potrzebujesz, część przez internet bo
wiele alternatywnych rzeczy nie jest dostępnych w drogeriach. Co z tego, że
będą ekologiczne... Ty jako człowiek nie
będziesz ekologiczna, kupując dziesięć innych kremów/szamponów w kostkach/zanim
znajdziesz ten idealny ani tym bardziej nie będziesz ekologiczna doprowadzając
się do wysypki/alergii/poparzeń i zmieniając ekologiczne kosmetyki na leki z
apteki. Ewentualnie na inne kosmetyki, które będą miały za zadanie zniwelować
np wysuszenie skóry lub uratować włosy, których nie można rozczesać po
szamponie w kostce. Pogorszenie jakości własnej skóry to też zwiększenie
zapotrzebowania na kosmetyki kolorowe. Podkład, korektor, puder... Nie muszę ci
tłumaczyć, dlaczego zdrowa skóra potrzebuje mniej podkładu lub nie potrzebuje
go wcale. Wiesz, co jest najbardziej zerowastowym kosmetykiem? Antyperspirant.
Jak być higienicznym i dbać o Planetę?
Kupić dobry antyperspirant. Absolutnie nie waż się robić go
w domu z sody! Nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać czytając żale
dziewczyn, które poparzyły skórę pod pachami samodzielnie robionym
antyperspirantem w sztyfcie. Do wyboru jest zwykły antyperspirant z szklanej
buteleczce i bloker potu z apteki w plastikowej tubce. Wybierając pierwszy masz
ochronę przed potem ale bardzo ograniczoną. Na mnie działał tak w kratkę, raz
działał a raz nie. Zazwyczaj się pociłam tylko nie było tego przykrego zapachu.
Czyli nie działał. Zmieniłam na plastikowy. Czy powinniśmy się czuć winni, że
mamy możliwość używania antyperspirantów w plastikowych opakowaniach?
Absolutnie nie! Lepszy antyperspirant to
mniej prania! Mniejsze zużycie wody i mniej zanieczyszczeń środowiska. Przy
złym antyperspirancie (lub jego braku) musisz ciągle robić pranie! I nie jest
to tylko pranie bielizny i koszulek ale również swetrów, żakietów a nawet
płaszczy! Jedno ubranie może nadawać się tylko do pralki już... po godzinie
noszenia! I nie mówię tu o godzinie na siłowni ale zwykłym dniu w szkole, w
pracy czy na uczelni. Jak dobrze korzystać z dobrobytu? Wyobraź sobie królową angielską, która wybrała zły antyperspirant i
podniosła rękę. Właśnie mówiła o nowych możliwościach ochrony środowiska na
bardzo ważnej konferencji klimatycznej ale w perspektywie czasu nikt nie mówi o
tym, co mówiła tylko... o jej mokrych pachach. Sytuacja zupełnie zmyślona
ale zapewniam, że nikogo nie przekonacie do rezygnacji z plastuku śmierdząc
potem.
Przykładowe kosmetyki, których zakupu nie żałuję.
Tonik do twarzy złuszczająco - odżywczy - poleciła mi go
koleżanka, przeanalizowałam skład, poczytałam recenzje w internecie i poszłam
do Sephory dokładnie po ten jeden kosmetyk. Jestem zadowolona, sprawdził się na
mojej skórze.
Bloker potu - mój komfort zmienił się o 180 stopni odkąd ze
zwykłych antyperspirantów przerzuciłam się na te z apteki. Stosuje się go kilka
dni z rzędu wieczorem na czystą i suchą skórę a potem raz w tygodniu.
Dobry krem na słońce - nie podaję marki bo jestem w trakcie
testów kilku kosmetyków do twarzy i ciała. Wcześniej próbowałam tańszych i
potem wydawałam dużo pieniędzy na zabiegi i kosmetyki ratujące moją skórę z
wysypu. Zanim zdecydujesz się na "pierwszy lepszy" pomyśl o ilości
plastiku, który wygenerujesz lecząc wysypkę lub poparzoną skórę.
Dobry krem do twarzy - to taki, który ma kilka działań w
jednym produkcie. Powinien nawilżać, regulować, odżywiać i zwalczać jakiś
problem naszej skóry. Kupując jeden dobry krem już nie muszę stosować trzech
innych. A mniej kremów to mniej śmieci.
Idealny, który łączy w sobie dbanie o środowisko
naturalne i o siebie jako człowieka - olejek w szklanym pojemniczku. I dobre mydło do ciała w papierowym opakowaniu
A to kosmetyki, których zakupu szczerze żałuję. Moje
antyekologiczne grzechy, które zaśmieciły Planetę (i wypłukały moją kieszeń)
Droga odżywka do włosów, którą kupiłam za radą pani w
drogerii bez konsultacji z internetem. Zamiast ułatwiać rozczesywanie sklejała
w strąki i usztywniała niczym lakier. Nie mogłam jej używać bo połamałabym
włosy przy czesaniu. Podobnie inna odżywka w tubie bez spłukiwania, nie
nadawała się nawet używana podczas mycia, włosy kleiły sie jak po wacie
cukrowej.
Hydrolat różany, mgiełka - super naturalna, miała lekko
nawilżać, odżywiać i zamykać pory niestety moja skóra źle ją znosiła a dalsze
stosowanie skończyłoby się koszmarem na twarzy. Wszystko przez konserwant w
składzie (toleruję konserwanty ale akurat Sodium Benzoate i Potassium Sorbate
nie). Inny hydrolat tej firmy nie miał żadnych konserwantów ale działał trochę
za bardzo wysuszająco więc wzięłam w
ciemno różany.
Podkład i korektor - to nie były pojedyncze produkty a kilka
podkładów i co najmniej dwa korektory. Wszystko przez sztuczne oświetlenie i
moją niecierpliwość. Do tego pamiętajcie, że niektóre podkłady i korektory zmieniają
kolor, utleniają się pod wpływem powietrza i ciemnieją lub jaśnieją. Kupiłam
testując na dłoni bez wychodzenia na światło dzienne.
Szampon do włosów (nie jeden) - dałam się zmylić naturalnym
składnikom i sugestywnym opakowaniom. Co z tego, że składniki były naturalne, jeśli w składzie miał tyle,
różnych SLSów, że wysuszył mi włosy na wiór? Nie przeczytałam. To, czy SLS są
złe zależy od typu Twoich włosów i ich (SLSów) ilości. Jeśli szampon pieni się bardzo
mocno (a nie mieszkasz w górach ani nie korzystasz z deszczówki) to może
zniszczyć Twoje włosy i całą Twoja pielęgnacje. Będzie też szybciej wypłukiwał
farby do włosów (pomyśl o tej chemii w rzekach...)
Kolejną rzeczą, w której nie widzę kompromisów jest zdrowie.
Nie będziesz ekologiczna, jeśli będziesz leczyć grypę (albo raka) w domu
syropem z cebuli zamiast iść do lekarza po leki. Nie mówię, że syrop jest zły
ale naprawdę musisz wyłapać moment, gdy to nie wystarcza. Wiesz ile ton śmieci
DZIENNIE produkują szpitale? Wszystko jednorazowe i niesegregowalne. Igły,
strzykawki, kroplówki, dreny, kable i przewody, odzież ochronna (używana na
salach operacyjnych), wszelkie opatrunki, bandaże, plastry, maseczki... Wszystko
pakowane sterylnie w plastikowe opakowania. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić
ile dziennie tego schodzi (a na pewno nie chcesz sobie wyobrażać używania tych
sprzętów po kimś ani tępych wielorazowych igieł). A jeśli zaniedbasz swoje zdrowie (po co mi
kolejne tabletki w plastikowym blistrze i saszetki proszków na grypę) lub
zaczniesz eksperymentować jak tamte dziewczyny z antyperspirantem z sody; to
zapewniam cię, że będziesz musiała (lub musiał) poznać bliżej szpital i zużyć
tyle plastikowych jednorazowych artykółów medycznych, że przez będą Ci się śnić
wysypiska :D Jesli jesteś zdania, że szpitale powinny ograniczyć produkcje
śmieci to porozmawiaj z kimś kto musiał byś w szpitalu jakieś 40 lat temu,
porozmawiajcie o warunkach, sprzęcie, ilości zakażeń i zgonów. Kolejną - według
mnie - głupotą jest korzystanie z chusteczek wielorazowych (najczęściej przez
te same osoby, które wzdrygają się na myśl ile bakterii jest w psiej kupce).
Bakterie na husteczce się mnożą w Twojej ciepłej kieszeni bo przecież nie
wyrzucisz jej do kosza tylko będziesz nosić ze sobą cały dzień żeby ją wypraćw
domu (albo jeszcze składować aby uzbierał się wkład do pralki...). Kwestię
wielorazowego papieru toaletowego przemilczę. Zapewniam Cię, że chorowanie jest super
anty-zerowastowe i generuje tony śmieci. Nie jesteś ekologiczna jeśli ryzykujesz
swoje zdrowie (i swojej zerowastowej rodzinki) zapominając o podstawach higieny
i zdrowego rozsądku aby na swoją minimikro skale ograniczyć zużycie śmieci. Tym
działaniem możesz dobrowolnie i niepotrzebnie dołączyć do grona osób, które
muszą korzystać z plastikowych zasobów aptek i szpitali, ze względu na różne
choroby. A miało być tak ekologicznie...
Ostatnią rzeczą, jaką chciałam wyjaśnić jest pojęcie
"ogólnego dobrobytu". Nie wiem, czy takie sformułowanie istnieje w
jakiejś dziedzinie ale u mnie znaczy tyle co równowaga i szacunek dla siebie
jako człowieka. Co to w praktyce znaczy? Aby w pogoni za ideałami i ochroną
środowiska nie zgubić siebie i nie przesadzić. Aby używać własnego mózgu i
oceny sytuacji. Na grupach o ekologii, less waste i zero waste jest pełno
skrajności i radykalizmu niczym w polityce. Moje niektóre wypowiedzi i poglądy
zostały ocenione i skrytykowane. Co bardziej otwarte osoby są "zjadane żywcem"
a zwykła dyskusja przeradza się w jakąś wojnę. Gdybym nie miała wyrobionych
własnych poglądów przed wejściem w ten świat - zgubiłabym się. Jeśli
zainteresujesz się ruchem zero waste to prędzej czy później staniesz przed
dylematem - buty syntetyczne czy skórzane? Sweter z kaszmiru czy z poliestru? A
grupa nie pomoże tylko zapędzi w skrajności. Syntetyki zaśmiecają środowisko a
ich produkcja pochłania wiele zasobów i wydala wiele chemii. Rzeki w
Bangladeszu mają kolor ubrań przyszłego sezonu. Produkcja wyrobów skórzanych i
z włosia naturalnego jest (przeczytaj o futrach króliczych z Chin) często
nieetyczna i prowadzi do krzywdy zwierząt. Wyrzucanie (niszczenie) już
posiadanych skór jest brakiem szacunku dla tych już nieżyjących zwierzaków. Decydujesz
się wybrać sweter z angorki z bardzo sprawdzonego źródła bo wiesz, że dobrze
używany starczy na długo. Chcesz kupić buty wegańskie produkowane z troską o
środowisko, najlepiej z jakiegoś naturalnego zamiennika skóry. I wtedy znajdujesz
rzeczy przekraczające Twoje możliwości finansowe. Nie ważne, czy jesteś dopiero
studentką, czy masz dzieci na utrzymaniu czy po prostu tylko taką pracę mogłaś
znaleźć - nie stać cię. Odmawiać sobie wszystkiego by móc kupić tą odpowiedzialnie wyprodukowaną rzecz? Nie. Chodzić cały rok w jednym lub dwóch sweterkach? Nie. To jest właśnie jedna z form naruszania swojego dobrobytu, Twoje poświęcenie jest za duże w stosunku do skali naprawy świata, jakiej "dokonasz" tym wyborem. Masz prawo wybierać ale nie musisz wybierać między sobą a swoimi poglądami bo stanowicie jedną "postać", która nie może być rozdzielona zupełnie jak człowiek ze swoim cieniem. Warto poszukać czegoś już istniejącego w odzieży używanej lub odkupić od kogoś po niższej cenie. Bez krzywdzenia zwierząt i ludzi. Bez krzywdzenia siebie.
Podsumowując kupuję
kosmetyki w plastikowych opakowaniach bo chociaż one same nie są ekologiczne to
ja jako osoba jestem ekologiczna bo używając dobrych i sprawdzonych (dla
siebie) kosmetyków ograniczam zakupy i produkcję śmieci w dalszej perspektywie.
Nie muszę testować ani próbować nowości, oszczędzam na naprawianiu i leczeniu
spustoszenia wywołanego przez kosmetyki niepasujące do mojej skóry. To nie
musiał być zły kosmetyk. Wystarczy, że zapchał pory, przesuszył włosy lub
wywołał alergię. Naprawa szkód zawsze zajmuje dużo więcej czasu i zasobów niż
ich wywołanie. Nigdy nie oszczędzaj na swoim zdrowiu ani nie odmawiaj sobie
leków "w plastikowych blistrach" jeśli ich potrzebujesz. Jeżeli
zaniedbasz się w imię "ochrony środowiska" możesz skończyć w szpitalu
i zużyć tyle plastikowych i jednorazowych opakowań i akcesoriów ile nie
widziałaś w najgorszym koszmarze.
Masz ciekawe spostrzeżenia.
ReplyDeleteFabryki w Bangladeszu to wynik neoliberalnej POgoni za maksymalnym zyskiem bez liczenia się z kosztami środowiskowymi i ludzkimi.
Kwestia opakowań jest dawno rozwiązana za naszą zachodnia granicą w Niemczech, tylko u nas w III erpe nie można sobie z tym POradzić, bo nie ma woli Politycznej.
Odpady poszpitalne są w 100% utylizowane, spalane, więc nic z tych odpadów nie zalega w środowisku.
Co do futer, skór, one są najlepsze i raczej nie do podrobienia, kwestia tylko w egzekwowaniu istniejących przepisów dotyczących warunków hodowli zwierząt. To samo się tyczy zwierząt nie futerkowych. To że są „nie ładne”, nie maja futerka, nie oznacza, że nie należy przeciwdziałać ich złemu traktowaniu.
ReplyDeleteŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
ReplyDelete